Pytania o karty paliwowe bez wpłaty zabezpieczenia padają bardzo często zarówno w rozmowach z przedsiębiorcami jak i na forach czy grupach w mediach społecznościowych.
Każda sprawa jest rozpatrywana osobno ponieważ wymaga indywidualnego podejścia. Odpowiedź na pytanie czy jest to możliwe, wcale prosta nie jest a sam temat jest bardziej złożony niż się wydaje na początku. Po pierwsze trzeba sobie uświadomić skalę problemów z jakimi boryka się branża transportowa. Ostatnie lata były dla tej gałęzi bardzo dynamiczne zarówno pod względem rozwoju konkurencji, tempa wprowadzania nowych przepisów czy zmiany specyfiki rynków
transportowych. W prowadzeniu przedsiębiorstwa transportowego nie pomagają także braki kadrowe, których skala ujawniła się z całą mocą w ostatnich kilkunastu miesiącach. Jakby tego było mało niektóre spedycje same zaczęły mieć kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej. To wszystko połączone z długimi terminami płatności, przełożyło się na dużo większe potencjalne zagrożenie niewypłacalności i najwyższe w historii zadłużenie tej ważnej przecież gałęzi gospodarki. Na koniec roku 2018 wynosiło ono niemal 1 miliard złotych i była to kwota sporo większa niż ,np. w branży budowlanej, która zajmuje drugie miejsce pod względem zadłużenia. Podczas kryzysu finansowego, który rozpoczął się w 2008 roku bardzo popularne było hasło „too big too fall” i przewrotnie odnosiło się do ogromnych firm, które popadły w tarapaty często korzystając z pomocy rządowej. Hasło niestety nie straciło nic na swej terminologii i można śmiało przenieść je na grunt transportu w Europie 10 lat później. Widać więc już po części jaki jest powód emitentów kart paliwowych dla wystąpienia o depozyt gotówkowy gdy właściciel firmy transportowej stara się o karty paliwowe dla swojej firmy. Każdy emitent chroni w ten sposób swój własny biznes przed upadkiem. Zbyt duża liczba niewypłacalnych klientów w swoim koszyku może doprowadzić do balansowania na krawędzi, niewypłacalności a w konsekwencji bankructwa. Historia uczy, że warto się tego wystrzegać. W latach 2002 - 2005 w kłopoty finansowe popadło Esso Polska, które ze względu na niekontrolowane zadłużanie musiało tworzyć coraz większą rezerwę finansową. W 2005 roku Grupa Lotos za 278,5 mln zł zakupiła od ExxonMobil Poland 39 stacji ESSO i działki pod 14 kolejnych. Mało który właściciel firmy transportowej zdaje sobie także sprawę, iż emitent kart paliwowych ubezpiecza się na wypadek jego niewypłacalności. Ubezpieczyciel wraz z emitentem analizują dostarczone przez klienta dane i jeśli ubezpieczone zostanie 60% kwoty ryzyka ,np miesięcznych kosztów paliwa to pozostałe 40% w przypadku niewypłacalności klienta przepada. Te 40% to często właśnie wysokość depozytu jaki klient musi wnieść aplikując o karty. Jednak mniejsze procentowe ubezpieczenie od niewypłacalności dla swoich klientów to nie wszystko. Urosły także stawki za samo ubezpieczenie. Nie należy także zapominać, że każdy emitent kart paliwowych chce a wręcz musi się rozwijać a bez środków w postaci gotówki nie jest to możliwe. Emitenci radzą sobie z tym wszystkim w różny sposób. Jedni chcą wyższego zabezpieczenia od nowych klientów. Inni podnoszą opłaty i prowizje a jeszcze inni analizują portfolio obecnych klientów i im wysyłają informacje o potrzebie wniesienia nowego zabezpieczenia. Często jest to jednak mix powyższych praktyk. The Fuel Company z kolei proponuje klientom krótszy okresu terminu płatności dzięki czemu zmniejsza się ryzyko. Wtedy zabezpieczenie dla klienta jest niewysokie a z dobrą historią finansową jeszcze łatwiej o podpisanie umowy na karty bez zabezpieczenia. Finalnie klient i tak musi za paliwo i usługi zapłacić natomiast nieraz nawet łatwiej mu uregulować kilka mniejszych faktur w miesiącu niż jedną dużą.