– Niekorzystny dla nas, ale całkiem realny scenariusz jest taki, że zostanie ograniczony nie tylko tranzyt zboża przez nasz kraj, ale ogólnie handel z Ukrainą - na rzecz Rumunii. Wtedy stracą polscy przewoźnicy, importerzy czy właściciele magazynów przeładunkowych – mówi Joanna Porath, właścicielka agencji celnej AC Porath.
• Ukraina już odpowiedziała na decyzję Polski: wprowadza embargo na kilka produktów rolnych;
• Decyzja rządu oznacza straty dla polskich przewoźników, importerów, właścicieli magazynów przeładunkowych;
• Nasz kraj może stracić szansę na bycie głównym hubem logistycznym w czasie przyszłej odbudowy Ukrainy.
Rząd utrzymał embargo na ukraińskie zboże, wyjaśniając, że chodzi o ochronę polskiego rynku rolnego. Decyzja ta spotkała się z niezadowoleniem ze strony ukraińskiej, która zapowiedziała podjęcie kroków prawnych – Kijów planuje pozwać Polskę w ramach Światowej Organizacji Handlu i wprowadza embargo na kilka polskich produktów rolnych. Odmienne stanowisko przyjęła chociażby Rumunia, która chce uzgodnić z Ukrainą system licencjonowania eksportu zbóż.
Tranzyt nadal możliwy, ale…
– Nadal, jak to miało miejsce wcześniej, jest możliwy tranzyt ukraińskiego zboża przez nasz kraj – wyjaśnia Joanna Porath, właścicielka agencji celnej AC Porath. – Decyzja o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych spowodowała jednak napięcia na linii Polska-Ukraina. Niekorzystny dla nas, ale całkiem realny scenariusz jest taki, że zostanie ograniczony nie tylko tranzyt zboża przez nasz kraj, ale ogólnie handel z Ukrainą, a wtedy stracą polscy przewoźnicy, importerzy, właściciele magazynów przeładunkowych. My nie zyskamy, za to skorzysta np. Rumunia.Może zyskać Rumunia
Niedawno rumuński premier Marcel Ciolacu wyraził nadzieję, że około 60 proc. ukraińskiego eksportu zboża może przejść tranzytem przez ich kraj, po tym, jak Rosja wycofała się z wynegocjowanej przez ONZ umowy o bezpiecznym przejściu przez Morze Czarne. Rumuński port Konstanca stał się największym alternatywnym szlakiem żeglugowym Ukrainy.– Nasze wysiłki powinny koncentrować się na tym, by szukać porozumienia i partnerstwa z Ukrainą – dodaje Joanna Porath. – Nie zapominajmy, że cały czas liczymy na to, że weźmiemy udział w odbudowie tego kraju po wojnie. To ogromna szansa dla polskiej gospodarki i polskich firm. Chcieliśmy być liderem odbudowy Ukrainy, tymczasem oddala się plan minimum - bycie hubem przerzutowym, czyli najważniejszym państwem tranzytowym, który zarabiałby na wszystkich ładunkach, które przechodzą przez nasz kraj.
Polska nie jest jedynym i naturalnym krajem tranzytowym na Ukrainę. Teraz poważnym hubem tranzytowym ma szansę stać się Rumunia, która wciąż intensywnie ulepsza swoją infrastrukturę kolejową, drogową, rzeczną i morską, a także przejścia graniczne.
– Polska też powinna inwestować w infrastrukturę. Rzeszów i Korczowa to dziś nasze wąskie gardło – komentuje Joanna Porath. – Jeżeli nie zwiększymy przepustowości na granicach, nie będziemy w stanie wysyłać większej ilości towaru. Obecnie np. na przejściu granicznym w Korczowej TIR-y stoją nawet kilka dni. Wiele się też mówi o inwestycji w kolej normalnotorową finansowaną z UE, która połączyłaby Ukrainę z europejskim systemem kolejowym i ważnymi punktami przeładunku towarów. (red)