Logistyka. Ciężarówka kupiona, ale...
Wygląda na to, że polski i unijny ustawodawca nie przewidział istnienia firm handlowych, które skupują i sprzedają pojazdy ciężarowe o DMC powyżej 3,5 tony. W kwestii kwalifikacji prawnej, czym właściwie jest i jakim obowiązkom podlega przeprowadzanie aut ciężarowych przez firmy handlowe, Inspekcja Transportu Drogowego i osoby z nią niegdyś związane, wypowiadają się sprzecznie. Jeszcze w grudniu 2004 roku, w odpowiedzi na pytanie jednej z firm handlowych Biuro Prawne Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego napisało, że tego typu przejazdy nie są przewozami drogowymi, bo nie wykonują ich przewoźnicy drogowi, ani firmy wykonujące przewozy na potrzeby własne i w związku z tym nie podlegają one opłatom drogowym, ale wykonujący je kierowcy muszą rejestrować czas pracy.
Na problem zwrócił nam uwagę pan Piotr, właściciel jednej z takich firm. - Ściągam ciężarówki z różnych miejsc w Polsce i za granicą jadąc nimi na kołach. I nie wiem, co muszę mieć oprócz prawa jazdy kategorii "C" i co robić, żeby było legalnie - skarży się.
Chodzi zwłaszcza o rejestrowanie czasu pracy kierowcy i o ewentualne kary za brak tacho-tarczek. Jak dodał Czytelnik, dzwonił już do Inspekcji Transportu Drogowego, ale otrzymał sprzeczne odpowiedzi. - Ludzie głupieją od tych przepisów. Jedni mówią, że muszę zbierać tarczki, inni że nie. To samo z winietami. Jest jakaś luka w przepisach. Podobno żadna polska ustawa nie przewiduje, że istniejemy - mówi handlowiec.
Czym jest "przeprowadzanie"?
Kluczowa kwestia, to określenie, czym jest przejazd na kołach zakupionego auta na plac sprzedaży, ewentualnie z placu do klienta. Konkretnie: czy takie przeprowadzenie auta przez handlowca jest "przewozem drogowym", o którym traktują ustawa o transporcie i przepisy o czasie pracy kierowców, czy nim nie jest.
Zasadniczo przewozem jest przewożenie rzeczy lub osób zarobkowo, w ramach prowadzonej działalności gospodarczej i niezarobkowo, na potrzeby własne. W obu przypadkach sprawa jest jasna: przy przewozie trzeba rejestrować czas pracy, opłacać winiety, do tego jeszcze w pierwszym przypadku trzeba mieć licencję przewoźniczą a w drugim - zaświadczenie zezwalające na przewozy dla potrzeb własnych, wydane na zasadach podobnych jak licencja.
Takie dokumenty wystawiane są jednak na konkretne auta, ze stałymi rejestracjami, wciągnięte do rejestru środków trwałych. A firmy handlujące ciężarówkami zwykle nie prowadzą działalności transportowej w sensie zarobkowego przewozu rzeczy, nie rejestrują aut-towarów na siebie i nie wciągają ich do środków trwałych, bo byłby to absurd. Co najwyżej wykupują tymczasowe tablice rejestracyjne.
Sposób nr 1: Zlecają problem
Takich firm jest w Polsce co najmniej kilkaset. Jak więc przeprowadzają pojazdy z miejsca na miejsce? Ustalając to, natknęliśmy się na niespodziewaną trudność. W wielu przedsiębiorstwach znaleziono bowiem sposób na... odsunięcie problemu od siebie. - Nie mamy swoich kierowców, tylko zlecamy przyprowadzenie w konkretnym dniu konkretnego pojazdu szoferom z zewnątrz - wyjaśnia szef małopolskiego przedsiębiorstwa handlowego, sprowadzającego używane auta ciężarowe z Francji.
- Ponieważ wynajęci kierowcy nie są naszymi pracownikami, nie interesuje nas, jak rozliczają czas pracy. Sami muszą archiwizować tarczki przez rok, a jak coś nie zagra, sami za to płacą.
Sposób nr 2: Na własne potrzeby
Firma pana Marcina spod Poznania, która sprowadza we własnym zakresie nowe wywrotki, ma z kolei zezwolenie na przewozy własne. Auta jadą do Polski na kołach i mają czeskie tablice wywozowe. - Nasi kierowcy rejestrują czas pracy na swoich kartach pracy, bo to nowe wozy z cyfrowymi tacho. Jak typowi truckerzy, jadą przez 4,5 godziny, potem przerwa 45 minut i kolejne 4,5 godz. jazdy - mówi pan Marcin.
Jak wyjaśnia, taki sposób postępowania podpowiedział mu ktoś z Wielkopolskiego Inspektoratu Transportu Drogowego. - To oni nam powiedzieli, że to jest transport na własne potrzeby. I to działa: mimo kilku kontroli, nie mieliśmy żadnych problemów - podkreśla handlowiec.
Sposób nr 3: Dmuchać na zimne!
Firma pana Krzysztofa z Dolnego Śląska "własnoręcznie" importuje używane auta ciężarowe z RFN nie mając ani zezwolenia na przewozy własne, ani licencji transportowej. Działa jednak jak typowa firma transportowa: ewidencjonuje czas pracy kierowców, archiwizuje tarczki przez rok, wykupuje winiety. - Słyszałem, że skoro nie jesteśmy firmą transportową, nie musimy tego robić, ale wolę dmuchać na zimne - mówi przedsiębiorca. - Wychodzą z tego dziwactwa: mój kierowca jedzie np. po samochód dziś, a następny wyjazd będzie miał za dwa tygodnie. Wystawiam mu więc dokument, że w międzyczasie jest na urlopie. W innym przypadku kontrolerzy polscy i niemieccy żądaliby tarczek za każdy dzień w okresie między przejazdami. Potwierdzam nieprawdę, ale inaczej się nie da. Wcześ-niej pisałem, że w dniach między przejazdami kierowca wykonywał inne prace i jeździł pojazdami nie wymagającymi rejestrowania czasu pracy, ale żądali wtedy bardzo szczegółowych wyjaśnień, a ja nie mam na to czasu.
Przepisy, przepisy, przepisy...
W kwestii kwalifikacji prawnej, czym właściwie jest i jakim obowiązkom podlega przeprowadzanie aut ciężarowych przez firmy handlowe, Inspekcja Transportu Drogowego i osoby z nią niegdyś związane, wypowiadają się sprzecznie. Jeszcze w grudniu 2004 roku, w odpowiedzi na pytanie jednej z firm handlowych Biuro Prawne Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego napisało, że tego typu przejazdy nie są przewozami drogowymi, bo nie wykonują ich przewoźnicy drogowi, ani firmy wykonujące przewozy na potrzeby własne i w związku z tym nie podlegają one opłatom drogowym, ale wykonujący je kierowcy muszą rejestrować czas pracy.
O tym, że takie przejazdy nie są przewozami drogowymi, przekonuje także Andrzej Bereźnicki, do niedawna szef ITD w Łodzi. Ale, jak utrzymuje, skutki tego faktu są odwrotne, niż wynikałoby z pis-ma GITD. - Winieta musi być wykupiona obowiązkowo, bo nią płaci się za przejazd po drodze krajowej. Natomiast, skoro przejazd nie jest przewozem, można "odpuścić" sobie tacho.
Renata Strachowska, obecny dyrektor Biura Prawnego GITD przestrzega, że wykładnia GITD z 2004 roku jest już nieaktualna, bo zgodnie z unijnymi przepisami z 2006 roku, "przewozem drogowym" jest każdy przejazd autem o DMC powyżej 3,5 t, przystosowanym do przewozów towarów i osób.
Trzeba do... sądu?
Jak jest więc naprawdę? Kto chce, może zaryzykować: przeprowadzać kupione wozy bez włączonego tacho, nie wykupywać winiet i w przypadku ukarania odwołać się do sądu. Prawomocny wyrok, a jest szansa na wygraną, byłby wskazówką dla innych. Tylko komu będzie się chciało, skoro zaoszczędzi na tym fatygę z tacho i około 20 zł dziennie, bo tyle kosztuje dobowa winieta, ryzykując wieloletnią mitręgę sądową i kilkutysięczne kary?
Handlowiec ze Śląska:
- Moi koledzy handlują ciężarówkami w Niemczech i nie podlegają przepisom transportowym. Tam handlarze mogą wykupić specjalne tablice handlarskie, tzw. Gewerbekennzeichen i gdy przeprowadzają auta na takich szyldach, nie używają tachografów. Niemieckie wydziały komunikacji w skali roku zarabiają na tych tablicach setki milionów euro. U nas też mogłoby tak być, ale nasi prawodawcy machają ręką na takie pieniądze.
Literalne brzmienie prawa
Winiety: Mają je wykupywać "podmioty wykonujące na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przewóz drogowy" za "przejazd po drogach krajowych" (Źródło: Par.1., pkt. 1. Rozporządzenia Ministra Transportu z 8.08.2006 w sprawie opłat za przejazdy po drogach krajowych)
Czas pracy kierowców: "Czasem pracy kierowcy jest czas od rozpoczęcia do zakończenia pracy, która obejmuje wszystkie czynności związane z wykonywaniem przewozu drogowego" (Źródło: Art. 6. pkt 1. Ustawy z 16.04.2004 o czasie pracy kierowców)
Przewóz drogowy: "Oznacza każdą podróż odbywaną w całości lub w części po drogach publicznych przez pojazd, z ładunkiem lub bez, używany do przewozu osób lub rzeczy" (Art. 4. pkt. "g" Rozporządzenia (WE) nr 561/2006 Parlamentu Europejskiego i rady z 15 marca 2006)
W Art. 1. Rozporządzenia zastrzeżono, że dotyczy ono "kierowców wykonujących przewóz drogowy rzeczy i osób", a w Art. 3. - że nie dotyczy m.in. przewozów drogowych, wykonywanych "pojazdami poddawanymi próbom drogowym do celów rozwoju technicznego lub w ramach napraw albo konserwacji oraz pojazdami nowymi lub przebudowanymi, które nie zostały jeszcze dopuszczone do ruchu" (pkt. "g") oraz zabytkowymi (pkt. "i")