Chcemy, by posłowie na Sejm oraz Rzecznik Praw Obywatelskich przyjrzeli się kwestii legalności podatku od środków transportu, a zwłaszcza jego zgodności z konstytucją. Niech zbadają, czy dyskryminuje on przedsiębiorców prowadzących działalność transportową, m.in. w ten sposób, że opodatkowuje im - jako jedynej branży polskiej gospodarki - narzędzia pracy.
Na ten aspekt zwrócił nam niedawno uwagę Dariusz Nispoń, przewoźnik z Poznania. - Jesteśmy chyba jedyną grupą zawodową, której opodatkowano sprzęt do pracy - stwierdził na naszych łamach w wydaniu "AMT" nr 675 z 21.12.2007 ("Życzenia do Świętego Mikołaja"). - Płacimy przecież wszystkie inne podatki: od nieruchomości, dochodowy, obrotowy itp. Wnosimy oddzielnie opłaty za korzystanie z dróg w formie obowiązkowych winiet oraz w akcyzie zawartej w paliwie. Chciałbym więc wiedzieć, czy to nie dyskryminacja, że ja, prowadząc działalność transportową, muszę płacić podatek od środków transportu, podczas gdy np. właściciel szwalni nie płaci podatku od maszyn do szycia, medyk - podatku od środków medycznych, a księgowa - od księgowych komputerów i innych narzędzi pracy.
Rekonesans podatkowy
Spełniamy bożonarodzeniowe życzenie pana Dariusza. Za punkt wyjścia bierzemy artykuł 32. Konstytucji RP. Mówi on, że wszyscy są wobec prawa równi, że wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne i że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Podążając dalej tokiem rozumowania D. Nisponia, ustalamy, że państwo polskie nie wszystkich przedsiębiorców traktuje równo. Oto bowiem gdy dzwonimy do firmy budowlanej i pytamy, czy płacą podatek od betoniarek i innych maszyn budowlanych, słyszymy odpowiedź "nie". Łatwo ustalamy także, że również rolnicy nie płacą specjalnego podatku od maszyn rolniczych. Wychodzi na to, że podatek od środków transportu jest praktycznie jedyny w swoim rodzaju. Rzeczywiście żadna inna branża nie ma opodatkowanych podstawowych narzędzi pracy. Krzysztof Citkowski, prawnik i doradca podatkowy z Głogowa, dla podatku od środków transportowych potrafił znaleźć tylko jedną analogię, ale bardzo odległą. To podatek od gier hazardowych. - Chyba tylko przedsiębiorca, który prowadzi koncesjonowaną działalność w zakresie takich gier i zakładów, podlega z tego tytułu także specjalnemu rodzajowi podatku - skonstatował.
Tiry jak flipery
Jak dowiedzieliśmy się od Krzysztofa Skowrona, dystrybutora automatów do gier, podatkiem takim obłożona jest każda maszyna. Na przykład tak zwana niskohazardowa, czyli taka, w której wysokość jednorazowej wygranej nie przekracza kwoty równowartości 17 euro, opodatkowana jest obecnie kwotą 645 złotych miesięcznie. - Bez względu na to, czy przynosi dochód, czy nie - zaznacza K. Skowron.
Na podobnej zasadzie, czyli według stawek nieuzależnionych od wysokości zarobków firm transportowych, opodatkowane są środki transportu. Różnica: podatek od gier trafia poprzez celników do kasy państwa, natomiast transportowy pobierają gminy, na terenie których zarejestrowany jest pojazd drogowy, ewentualnie także statek lub samolot (również są obciążane podatkiem od środków transportu). Stawki ustalają samorządy, które ogranicza w ich kształtowaniu tylko maksymalna określana granica, każdego roku przez ministra finansów. I tak np. za ciągnik siodłowy o DMC powyżej 36 t w Warszawie płaci się 2.527 zł, w Legionowie już tylko 1.510 zł. Dla wielu gmin, w których ulokowały swoje biura firmy leasingowe, np. dla podwarszawskiego Nadarzyna, podatek stał się źródłem łatwych pieniędzy "za nic" i przysparza blisko jedną piątą wszystkich dochodów. Pisaliśmy o tym m.in. w "AMT" nr 677 z 04.01.2008 ("Nadarzynowi się nadarza...").
Był do likwidacji
Pomysłem, by zbadać zgodność podatku z konstytucją, zainteresowaliśmy m.in. Andrzeja Majewskiego, prezesa Łódzkiego Stowarzyszenia Spedytorów i Przewoźników Międzynarodowych. Jest za, tym bardziej że, jak dodał, sprawa ma drugie dno.
- Ten podatek powinien być zlikwidowany już dawno temu - podkreśla A. Majewski.
Przewoźnik przypomina, że kiedyś podatek od środków transportu płacili wszyscy właściciele samochodów. Oficjalnie wpływy z niego miały iść na drogi. Ale w 1997 roku uznano, że w swojej istocie jest on niesprawiedliwy, bo obciąża po równo tych, którzy częściej korzystają z dróg i tych, których auta prawie w ogóle nie jeżdżą. Dlatego przestarzały podatek miał być zastąpiony podwyższoną akcyzą na paliwa. Coroczną daninę od środków transportu faktycznie zniesiono, ale tylko na pojazdy do 3,5 t DMC. - Na większe auta miał być zlikwidowany nieco później - przypomina przewoźnik. - Ale jak to w Polsce: jest do dziś. Płacimy go nadal, a oprócz tego tę podwyższoną akcyzę, która miała go zastąpić, do tego jeszcze winiety za korzystanie z dróg krajowych oraz opłaty za emisję spalin.
Jak ustaliliśmy, całkowitemu zniesieniu podatku od środków transportu sprzeciwiło się lobby samorządowe. Na tyle skutecznie, że nikt jeszcze nie stawiał na porządku dziennym kwestii jego dyskryminacyjnego charakteru. Stowarzyszenia przewoźnicze dotychczas koncentrowały się jedynie na zabiegach, często bezskutecznych, aby gminy nie stosowały najwyższych stawek. I tak np. Polska Izba Gospodarcza Transportu Samochodowego i Spedycji zrzeszająca głównie przewoźników autobusowych lobbuje od lat na rzecz maksymalnie niskich stawek podatku na autobusy (są niższe niż na ciągniki siodłowe). Z kolei Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego interweniował niedawno w Ministerstwie Finansów w sprawie równego traktowania przewoźników polskich i zagranicznych, otwierających w Polsce swoje filie. Chodzi o to, że wielu z nich nie przerejestrowuje aut do Polski i w ten sposób unika płacenia podatku od środków transportowych. MF odpowiada, że przeanalizuje tę sprawę.
O przyjrzenie się istocie podatku od środków transportu poprosiliśmy Rzecznika Praw Obywatelskich, a także posła Stanisława Żmijana (PO), przewodniczącego podkomisji stałej ds. transportu drogowego i drogownictwa w sejmowej Komisji Infrastruktury. Będziemy informować o ich reakcjach.
Jak się go płaci?
Obowiązek podatkowy dotyczący podatku od środków transportu powstaje w pierwszym dniu miesiąca następującego po miesiącu, w którym środek transportowy został zarejestrowany, a w przypadku nabycia środka transportowego już zarejestrowanego - w pierwszym dniu miesiąca następującego po miesiącu, w którym ten środek został nabyty. Obowiązek wygasa z końcem miesiąca, w którym środek został na stałe wycofany z ruchu (wyrejestrowany) lub zbyty.
Podatek jest płatny w dwóch równych ratach, w terminie do 15 lutego i do 15 września każdego roku. Jeżeli obowiązek podatkowy powstał np. po 1 lutego, a przed 1 września, to podatek za ten rok płatny jest w dwóch równych ratach w terminie 14 dni od powstania obowiązku podatkowego (I rata) i do 15 września roku podatkowego (II rata).
Jeśli obowiązek powstał po 1 września, to podatek jest płatny jednorazowo w terminie 14 dni od powstania obowiązku podatkowego.
Ważne: jeżeli obowiązek podatkowy powstał lub wygasł w ciągu roku podatkowego, stawki podatku określone w uchwale rady gminy ulegają obniżeniu proporcjonalnie do liczby miesięcy, w których nie istniał obowiązek podatkowy. A więc jeśli zarejestrowaliśmy wóz w sierpniu i obowiązek powstał z dniem 1 sierpnia, to płacimy podatek tylko za 5 miesięcy, a nie stawkę za cały rok.