Po raz kolejny kierowcy ciężarówek przeżyli koszmar na granicy polsko-ukraińskiej w Dorohusku-Jagodzinie. Gigantyczna kolejka w kierunku wyjazdowym zaczęła tworzyć się w pierwszy weekend kwietnia. W 35-kilometrowej kolejce do granicy stało 1.200 tirów. Czas oczekiwania na wyjazd z kraju wynosił około 60 godzin. Jak zapewnili nas przedstawiciele Izby Celnej w Białej Podlaskiej, pod którą podlega Dorohusk, gigantyczne kolejki tym razem nie były wynikiem protestu celników.
Po raz kolejny kierowcy ciężarówek przeżyli koszmar na granicy polsko-ukraińskiej w Dorohusku-Jagodzinie. Gigantyczna kolejka w kierunku wyjazdowym zaczęła tworzyć się w pierwszy weekend kwietnia. W 35-kilometrowej kolejce do granicy stało 1.200 tirów. Czas oczekiwania na wyjazd z kraju wynosił około 60 godzin. Jak zapewnili nas przedstawiciele Izby Celnej w Białej Podlaskiej, pod którą podlega Dorohusk, gigantyczne kolejki tym razem nie były wynikiem protestu celników. - Na przejściu jest pełna obsada funkcjonariuszy, którzy pracują na pełnych obrotach - powiedział Marcin Czajka z wydziału prawno-organizacyjnego bialskopodlaskiej IC. - Korki to efekt wzmożonego ruchu tranzytowego, a także ograniczonej liczby pojazdów, jaką może przyjąć strona ukraińska. Tam trwa obecnie modernizacja i reorganizacja przejścia w Jagodzinie. Do czasu zakończenia prac, co potrwa zdaniem celników kilkanaście tygodni, Dorohusk prawdopodobnie w weekendy będzie się korkował.