Wiadomości z rynku

piątek
1 listopada 2024

Spychacze, ładowarki, walce od YTO i JCB India

Maszyny drogowe z Chin i Indii na polskie drogi
18.09.2009 00:00:00
Coraz większym powodzeniem w Polsce cieszą się maszyny drogowe pochodzące z Chin i Indii. Ich głównym atutem jest cena. Sprzęt chińskiego YTO oraz JCB India jest tańszy od europejskich maszyn, czy też sprzętu sprawdzającego się na drogach, nawet o połowę. Walce, zagęszczarki, ładowarki, równiarki, spychacze gąsienicowe, rozścielacze masy bitumicznej... - maszyny tego typu mają spore wzięcie.
Z opowieści o masowym udziale Chin w realizacji inwestycji związanych z Euro 2012 w Polsce najbardziej realny jest wątek dotyczący wykorzystania w naszym drogownictwie sprzętu i maszyn dalekowschodniej produkcji. To już widać w firmie "Maszynyzchin" (dawniej Saldrog) w Stargardzie Szczecińskim, która dwa lata temu rozszerzyła profil swojej działalności o import maszyn budowlano-drogowych bezpośrednio od chińskich oraz hinduskich producentów. Odbiorców, nie tylko krajowych, nie brakuje.
Trzeba mieć trochę szczęścia, żeby w bazie firmy przy ul. Usługowej 11 na obrzeżach Stargardu Szczecińskiego zobaczyć np. nowiutki walec ogumiony produkcji chińskiej firmy YTO, służący do zagęszczania nawierzchni bitumicznych i podbudów dróg. Tutaj, w pełni sezonu robót drogowych, kiedy w bazie jest pustawo, taka maszyna przechodzi przegląd przedsprzedażny. Tak samo zresztą jak inne z dalekowschodniego importu. Następnie od ręki trafia do odbiorcy.
To tylko fragment
większej, dwuhektarowej całości z zapleczem technicznym, biurowo-socjalnym, magazynami i placami składowymi, tworzącymi w sumie bazę rodzinnej firmy "Maszynyzchin". Firma Saldrog założona została przez Władysława Salwina na początku lat 90., gdy jego syn, a obecnie jej prezes mgr inż. Paweł Salwin, dopiero dorastał, idąc zresztą w ślady ojca - drogowca.
Dziś ta firma, o nowej nazwie "Maszynyzchin", jest jednym z największych krajowych wykonawców powierzchniowych utwardzeń nawierzchni z udziałem grysów i emulsji asfaltowych.
- Od dwóch lat jesteśmy bezpośrednim importerem maszyn budowlanych drogowych oraz linii produkcyjnych do wytwarzania mas bitumicznych, emulsji asfaltowych oraz betonów z Chin i Indii - mówi Paweł Salwin. - Kompletne wytwórnie to nasza najnowsza, tegoroczna oferta. Realizujemy już zamówienia na pięć wytwórni mas bitumicznych i dwie wytwórnie emulsji asfaltowych. Z zachodniej Europy sprowadzamy jedynie wysoko specjalistyczne maszyny do robót drogowych i budowlanych. Importowanym produktom zapewniamy oczywiście nasz mobilny serwis gwarancyjny i pogwarancyjny oraz zaopatrzenie w części zamienne.
Dlaczego firma sięga po maszyny i urządzenia produkcji chińskiej czy hinduskiej, mając niemal pod bokiem markowe, zachodnioeuropejskie zaplecze techniczno-sprzętowe? - Na Zachodzie wyczerpały się zapasy używanych maszyn i urządzeń, a na nowe i drogie stać niewielu wykonawców inwestycji - odpowiada Paweł Salwin. - Sięgają więc po dużo tańsze, ale nowe chińskie czy hinduskie, przekonując się, że nie potwierdza się obiegowa opinia o niskiej jakości i trwałości dalekowschodnich produktów. Na pół setki chińskich maszyn sprowadzonych przez nas w ostatnich dwóch latach nie było żadnej poważnej awarii. Były tylko jeden większy defekt chłodnicy i jakieś kaprysy techniczne, ale z tymi ostatnimi użytkownicy znający chiński sprzęt sami sobie radzą.
Maszyny YTO China i JCB India
to obecnie podstawa oferty importowej firmy "Maszynzchin". Najogólniej - od najmniejszych po najcięższe walce i zagęszczarki oraz ładowarki, równiarki i rozściełacze masy bitumicznej. W szczególności to obecnie trzy najbardziej chodliwe na rynku maszyny: wspomniany już walec ogumiony produkcji chińskiej YTO, kupowany niemal na pniu, oraz pochodzące od tego samego producenta spychacz gąsienicowy T-140 i ładowarka kołowa ZL50F.
Spychacz ceniony przez importera i użytkowników za bardzo dużą moc - ponad 200 KM wobec masy własnej 17 ton. - I dlatego ten spych nie czuje oporu na lemieszu - dodaje Paweł Salwin.
Pokaz niemalże akrobatyczny daje podczas prezentacji na placu składowym ładowarka kołowa ZL50F z łyżką o pojemności 3 metrów sześciennych. Nosi logo producenta - chińskiej firmy YTO. Natomiast z logo brytyjskiej firmy JCB, cieszącej się wielką renomą na świecie, są w ofercie koparkoładowarki. To już hinduskie produkty, wszak w Indiach JCB uruchomiło swoją fabrykę i stamtąd firma "Maszynyzchin" importuje te maszyny.
Z rachunku ekonomicznego
wynika wprost, że opłaca się bardziej kupić nową maszynę chińskiej czy hinduskiej produkcji niż zachodnioeuropejską nową albo używaną, której przywrócenie sprawności technicznej nieraz sporo kosztuje.
- Dla przykładu, nowe chińskie walce ogumione, spychacze i rozściełacze oraz hinduskie ładowarki są o połowę tańsze niż zachodnie - wylicza Paweł Salwin.
- A wytwórnia mas bitumicznych dalekowschodniej produkcji to jedna czwarta ceny wytwórni z Zachodu, porównywalnej pod względem parametrów technicznych. Przy takich relacjach cenowych na dalszy plan schodzą porównania, czyjej produkcji maszyna lub urządzenie są lepsze. Mają spełnić swoje zadanie na budowie, a po wyeksploatowaniu trafić na złom.
Klientela firmy "Maszynyzchin" to firmy drogowe, kopalnie kruszywa oraz hurtownie materiałów budowlanych i opału. Dominuje średni i mały biznes.
Prezes Salwin jednak wie, że duże firmy drogowe, realizujące w kraju największe inwestycje drogowe, też sięgnęły po chińskie i hinduskie maszyny. Na razie eksploatują je próbnie, chcą przekonać się same, czy polscy przedsiębiorcy drogowi mają rację, sięgając po tzw. chińszczyznę. W firmie "Maszynyzchin" są spokojni o wynik tej próby.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.