Jeśli oceniamy sytuację na rynku używanych maszyn rolniczych na podstawie rosnącej liczby zamykanych komisów, można powiedzieć - regres. Sprzedawcy ciągników twierdzą jednak, że nie jest wcale tak źle. Używanych maszyn rolniczych sprzedaje się niewiele mniej niż jeszcze rok - dwa lata temu. Na polskim rynku najczęściej można kupić Ursusy, niekiedy jeszcze z lat osiemdziesiątych. Sporo jest też Zetorów. Wśród ciągników zagranicznych należy wymienić: Case, Classa, Fendta, Johna Deerea. Rzadziej sprzedają się Valtra i Deutz - Fahr.
Wiele firm pośredniczących w zakupach używanych maszyn rolniczych zaprzestało w ostatnich miesiącach działalności. Rosnące koszty utrzymania, drogie euro, niskie marże na sprzedawany sprzęt to w zgodnej opinii handlujących tylko niektóre z powodów takiego stanu rzeczy. Pomimo to używanych ciągników sprzedaje się niewiele mniej niż rok czy dwa lata temu, kiedy na rynku mieliśmy do czynienia z prawdziwym handlowym boomem.
Z krajowym życiorysem
W komisach z używanymi maszynami rolniczymi tylko ok. jedną trzecią stanowią ciągniki pochodzące z rynku polskiego. Najczęściej są to traktory leciwe, nierzadko pamiętające jeszcze lata 70. ubiegłego wieku. Dominuje marka Ursus. Ceny niskie (kilka, kilkanaście tysięcy zł), ale stan wielu maszyn pozostawia sporo do życzenia. Sfatygowane są nie tylko silniki, również ogumienie, a zapuszczone i skorodowane elementy kabin nie zachęcają do kupna. Większość ciągników z rynku krajowego to maszyny z przedziału mocy 40-80 KM. Z maszyn marek zagranicznych sporo jest Zetorów, których kondycja jest zresztą zdecydowanie lepsza.
Z zagranicy
Prym wiedzie import. Wiele używanych maszyn trafia bezpośrednio do zamawiających, kupowane są (głównie w Niemczech, we Francji, w krajach Beneluksu, rzadziej w Skandynawii) pod dyktando przyszłych użytkowników. Dominujące marki to Case, Claas, Fendt, John Deere. Rozrzut wiekowy niemal pełny, choć jak przyznają np. w holenderskiej firmie Kofo, większość klientów z Polski pyta o ciągniki co najwyżej 10-letnie, z silnikami o mocy do 100-120 KM. Potwierdzają to gospodarze popularnych także wśród polskich handlarzy sprzętem używanym cyklicznych aukcji we Francji czy Wielkiej Brytanii. - Przyjeżdżają do nas z reguły pośrednicy, ludzie ze sporym już doświadczeniem w handlu używanym sprzętem rolniczym - mówią w niemieckich komisach, podkreślając, że specyfiką handlarzy z Polski jest uporczywe targowanie się bądź próba uzyskania jakiegoś bonusu do zakupionego traktora, np. dodatkowego osprzętu polowego.
Cena ciągle najważniejsza?
- W granicach 10-15 tys. euro (ok. 42-63 tys. zł - przyp. red.), tyle są skłonni zapłacić maksymalnie polscy klienci - usłyszeliśmy w niemieckim Rebo Landmaschinen. Sprzedaż maszyn droższych stanowi zdaniem samych handlujących zaledwie jedną piątą ogółu sfinalizowanych transakcji. Cena pozostaje głównym elementem decydującym o wyborze, nie jest jednak czynnikiem jedynym. Sprzedawcy podkreślają, że coraz więcej osób wybiera traktor o ściśle określonych parametrach technicznych, często pojawiają się też pytania o możliwość współpracy danego ciągnika z posiadanym już w gospodarstwie, czasem bardzo wiekowym osprzętem roboczym, np. ładowaczem zupełnie innej marki.
Deutz-Fahr |
DX 90 / 89 KM |
1979 |
ok. 24 tys. zł |
John Deere |
3650 / 120 KM |
1991 |
ok. 48 tys. zł |
Case |
5130 / 100 KM |
1994 |
ok. 46 tys. zł |
Deutz-Fahr |
Agrotron / 92 KM |
1997 |
ok. 77 tys. zł |
John Deere |
6110 / 82 KM |
2002 |
ok. 105 tys. zł |
Zetor |
7341 / 80 KM |
2004 |
ok. 75 tys. zł |
Ursus |
3512 / 47 KM |
2006 |
ok. 60 tys. zł |
Valtra |
N 141 / 150 KM |
2008 |
ok. 275 tys. zł |
źródło: sprzedawcy |